piątek, 26 sierpnia 2016

Zaczynając od nowa [TRWAJĄCE]

Autor – Breo Saighead
Ostrzeżenia – Mogą pojawić się wulgaryzmy, sceny erotyczne oraz sceny przemocy. 
Pozostali bohaterowie – Harry i Ginny.
Panna Hermiona Granger jest cenioną lekarką, szczęśliwą narzeczoną pewnego cudownego mężczyzny, którego kocha jeszcze ze szkolnych lat. Ma poukładane życie, wiernych przyjaciół i cudownych teściów. Niestety cały jej świat i szczęście burzą się z chwilą, w której jej największa miłość umiera. Hermiona za namową swojego pracodawcy, wyjeżdża do innego miasta, by pomóc w tamtejszym szpitalu. Gdy rozpoczyna nową pracę, okazuje się, że nie może zacząć wszystkiego od początku, ponieważ czeka tam już na nią kawałek jej przeszłości - pewien przystojny, intrygujący blondyn, który za wszelką cenę pragnie przekonać ją do swojej zmiany.


Fragment rozdziału: 
Zmarszczyłam czoło słysząc krótki śmiech. Przeniosłam spojrzenie na daną osobę, a moje usta momentalnie zacisnęły się w cienką linię.
- Czego? - tylko tyle udało mi się wypowiedzieć spoglądając w stalowe oczy, które patrzyły na mnie z kpiną. Mężczyzna usadowił się wygodniej na krześle jedną rękę opierając na jego oparciu, a drugą układając spokojnie na stoliku. Zaczął powoli wystukiwać palcami o blat tylko sobie znaną melodyjkę.
- Witaj, Granger. Również cieszę się, że Cię widzę. Co się tak uśmiechasz, o czym myślisz? - jego szyderczy uśmiech sprawił, że od razu się wyprostowałam.
- Och wiesz.. Właśnie zastanawiałam się jakim łatwym i szybkim sposobem uda mi się zabić pewną upierdliwą fretkę.. - odpowiedziałam niby od niechcenia, starając się odwzajemnić jego uśmiech w równym stopniu.
Jego mina nie zmieniła się ani o jotę, tak samo jak pozycja.
- No proszę.. I jak, wymyśliłaś coś?
- Naturalnie. Najłatwiej będzie ją złapać, wypatroszyć, posiekać i zakopać. Jak podoba Ci się mój pomysł.. Malfoy? - zmroziłam go wzrokiem nawet nie starając się o miły ton mojego głosu. Były Ślizgon uniósł powoli brwi, by następnie z uznaniem gwizdnąć i przytaknąć jednym skinieniem głowy.
- Nieźle, nieźle. Tylko jak ją złapiesz? Pomóc Ci w tym?
- Wystarczy, że zapakujesz swój szanowny tyłek do worka i dostarczysz go pod moje drzwi. Dalej sobie poradzę.
Po moich słowach Malfoy mierzył mnie przez moment wzrokiem, a z jego ust ani na moment nie zniknął tak bardzo znienawidzony przeze mnie uśmiech. Panowała pomiędzy nami cisza, w czasie której modliłam się by wstał i wyszedł nie obdarzając mnie nawet spojrzeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz