Autor: Ana BellaStatus bloga: W trakcie pisaniaOstrzeżenia: Jak na razie żadnychPozostali bohaterowie: Harry Potter, Ron Weasley, Ginny Weasley, Blaise Zabini, Thomas King, Luna Lovegood, Pansy Parkinson --> najczęściej pojawiający się. Pozostali to rodzina Weasley, Malfoy, śmierciożercy, Lord Voldemort, itp.Inne pairingi: nieokreślone
Wojna to ostrzeżenie dla ludzi. Dobrych jak i złych.
To jest moment by żyć jak i umierać.
By kłamać oraz mówić szczerą prawdę.
By zdać sobie sprawę z wagi miłości jak i nienawiści.
Ale co najważniejsze... to jest pora... by walczyć.
Fragment rozdziału trzeciego:
W drugiej części Pokątnej stali młodzi czarodzieje. Jeden nerwowo chodził w tę i z powrotem spoglądając od czasu do czasu na tego drugiego. Miał mieszane uczucia, co do dzisiejszego dnia. Z jednej strony rozumiał — jego przyjaciel naprawdę nie miał wyjścia, ale to nie zmienia faktu, że bał się bardzo o niego jak i jego rodzinę. Jest jaka jest, lecz jej się przecież nie wybiera.
— Diable, przestaniesz tak chodzić, czy mam może cię spetryfikować? — Draco ze znudzonym wyrazem twarzy spojrzał na swojego towarzysza.
— Denerwuję się za nas dwóch, ja nie muszę chować emocji za jakąś chorą maską jak ty — warknął. Parę sekund później westchnął cicho. — Przepraszam, Smoku. Nie powinienem takim tonem odpowiadać, zwłaszcza teraz.
Młody Malfoy skinął sztywno głową, przyjmując przeprosiny. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Wzruszył go odrobinę fakt, że jego przyjaciel tak bardzo się o niego martwi. Nie sądził, że jeszcze zasługuje na kogoś takiego jak Zabini.
— Idzie — szepnął cicho Blaise.
Draco znów kiwnął ledwo zauważalnie głową. Do jego osoby małymi krokami zbliżała się kobieta o ciemnych włosach przeplatanymi platynowymi pasmami. W dłoni kurczowo trzymała swoją różdżkę. Na twarzy próbowała utrzymać spokojny wyraz, jednak i tak to nie pomogło.
— Już czas, Draco — westchnęła cicho, podnosząc dłoń do policzka swojego syna. — Bądź dzielny.
Młodzieniec spojrzał w dal.
— Jakżebym śmiał nie być, jest tam w końcu mój ojciec — odezwał się po krótkiej chwili. — Dam radę. Po prostu chcę by to było już po wszystkim.
Narcyza uśmiechnęła się czule.
— I będzie, zobaczysz. — Przytuliła syna najmocniej jak potrafiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz