środa, 26 października 2016

Wiara [ZAKOŃCZONE]




Autor – agatte
Ostrzeżenia – wulgaryzmy
Pozostali bohaterowie – Oliver Wood, Harry Potter, Ron Weasley, Ginny Weasley
Inne pairingi – Harry i Ginny

Trwa wojna. Voldemort został pokonany przez Harry’ego w bitwie o Hogwart, jednak znalazł sposób, by odrodzić się na nowo. Czarodzieje walczący o wolność magicznego świata musieli zejść do ukrycia, ale dalej pojedynkują się ze śmierciożercami. Mimo to szala zwycięstwa przechyla się na stronę Czarnego Pana...
Hermiona znajduje Draco Malfoya, który ukrywa się na przedmieściach Appledore. Czy wyda go w ręce Zakonu? A może nawiążą współpracę, przez co jej własne poglądy na temat „jasnej strony” nie będą już tak klarowne? Co da jej Draco i co ona da mu w zamian?
Nie będzie słodko ani kolorowo. Nie będzie wielkiej miłości ani pięknych wyznań. Nie napisałam bajki. To jest opowieść o przełamywaniu barier, zrozumieniu i... wierze — w siebie, w innych i w to, co nas otacza.
PS Dobra, przyznaję się, momentami może być uroczo.

Fragment rozdziału ÓSMEGO:
Hermiona Granger była jego wyrzutem sumienia, grzechem, bo nigdy nie powinien trzymać jej w ramionach. Czysta do bólu, lśniąca tą swoją moralnością wypalała mu wszystkie zmysły. Była jego własną wściekłością. Samym spojrzeniem wbijała sztylety w plecy, bo porankami tak po prostu przygotowywał śniadanie, ignorując torturowanych w Malfoy Manor. Fascynowała i irytowała jednocześnie. Była zła i wspaniała. Była słońcem, centralnym punktem, wokół którego teraz kręciło się jego życie. Merlinie, jak on tego nienawidził. Stała się jego wątpliwością i szaleństwem istnienia.
Ranili się wzajemnie słowami, niewypowiedzianymi myślami. Rozumieli się w tym ich ciągłych niezrozumieniu, uczyli funkcjonować w zamkniętej przestrzeni, w dzień i w nocy. Wbijali sobie szpile niczym w laleczki voodoo, poznając najwrażliwsze, najsłabsze punkty, ale potem tylko kiwali głowami i odkrywali dalej tę czerwono-zieloną mapę. Tańczyli wokół siebie, co chwilę zmieniając kroki i zasady, ale nie gubiąc się w rytmie własnych ciał. Obserwowali.
Drażnił go jej lawendowy balsam, nawyk układania wszystkiego w perfekcyjnym porządku i nie lubił sposobu, w jaki puszyły się jej włosy w deszczowe dni. Zamierał na długie minuty, gdy znajdował pojedynczy falowany włos na pralce czy fotelu.
Dotykał jej czasem przypadkiem i podziwiał, jak spinała mięśnie na jedno muśnięcie palców przy podawaniu książki o eliksirach, jak gubiła rytm przy oddychaniu. Łapał ją czasami na nieodgadnionych spojrzeniach, gdy mierzwił łeb Enifowi albo stał przed kuchnią. On sam balansował na granicy przyzwoitości, prowokując słowami, bawiąc się tym tańcem i jej zarumienionymi policzkami.
Hermiona Granger stała się jego grzechem w snach i niewinnym pragnieniem w dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz