Autor: Johanna Malfoy
Rodzaj: Miniaturka
Liczba wyrazów: 3318
Ostrzeżenia: brak
Pozostali bohaterowie: OC
Inne pairingi: brak
Draco Malfoy rozpaczliwie próbuje utrzymać swoją posadę dziennikarza w
Proroku Codziennym. Jest świadomy tego, że zrobiłby wszystko, by tylko
szef nie zwolnił go z pracy. Gdy pewnego dnia słyszy kłótnię pomiędzy
Simonem Ackroydem, najbogatszym czarodziejem, a Hermioną Granger, jego
największym wrogiem, a zarazem narzeczoną Ackroyda, postanawia napisać o
tym artykuł. Wdaje się w rozmowę z kobietą, aby poznać szczegóły, które
mogłyby urozmaicić jego tekst. Jednak gdy ich konwersacja schodzi na
tematy moralności, Malfoya zaczynają ogarniać wątpliwości. Czy poświęci
swoją posadę, by czarodziejski świat nie usłyszał o rozstaniu
najsławniejszej pary?
Fragment miniaturki:
Po wielu namowach, Granger zgodziła się, by niósł jej walizkę, usiadł z nią przy jednym stoliku w hotelowej restauracji, zamówił dla niej kawę i mógł się do niej odezwać. Kobieta cały czas jednak nie umiała mu zaufać. Dlaczego nagle, po tylu latach nienawiści, chciał z nią rozmawiać?
Przyjrzała się jego twarzy, gdy w skupieniu pił czarną kawę. Nie uważała, by był przystojny. Odcień jego skóry był szary, niezdrowy, świadczący o tym, że mężczyzna niemal cały czas pracuje. Ramiona miał spięte, jakby denerwował się czymś. Dawny głęboki błękit oczu został zastąpiony rozwodnionym i nieciekawym kolorem. Włosy mężczyzny były bardziej siwe niż platynowe. Skórki w jego paznokciach były poobgryzane.
‒ Słuchaj, Malfoy, w co ty grasz? ‒ zapytała w końcu, nie wytrzymując napięcia, przez które powietrze aż iskrzyło pomiędzy nimi odkąd usiedli razem przy stole. ‒ Nie widzieliśmy się od ponad dziesięciu lat, a ty nagle proponujesz mi kawę. Tak, jakby… jakbyś…
‒ Nadal uważam cię za szlamę, Granger, jeżeli właśnie to miałaś na myśli ‒ przerwał jej, odrywając wzrok od swojej filiżanki. ‒ Nie zmieniłem mojego zdania o tobie. Po prostu chciałem zrobić coś wbrew sobie. Nie uważasz, że czasem warto?
‒ Nie ‒ odrzekła. ‒ Nigdy nie robię niczego wbrew sobie. Zawsze trzymam się swoich zasad.
‒ Uważasz, że tak bardzo ci się to opłaca? Nie sądzisz, że stracisz coś przez to? ‒ zapytał sugestywnie, przesuwając spierzchniętą dłonią po naczyniu. ‒ Na przykład… narzeczonego?
‒ Co ty… Czy… Słyszałeś? ‒ zapytała cicho, z lekkim przestrachem. Kurczowo zacisnęła palce na krawędzi stolika, próbując tym samym opanować emocje, które chciały wypłynąć na jej twarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz