Autor: Cookie Monster & Sappy
Status: trwające
Ostrzeżenia: występujące wulgaryzmy
Pozostali bohaterowie: Blaise Zabini, Teodor Nott, Luna Lovegood, Harry Potter, Ginny Weasley
Hermiona Granger i Draco Malfoy nienawidzą się i najchętniej
chcieliby trzymać się od siebie najdalej jak to możliwe. Oboje
wracają do Hogwartu, by ukończyć ostatni rok nauki i ich
postanowienie o unikaniu się zostaje zniszczone już w pociągu do
szkoły. Muszą dzielić jedno dormitorium i wspólnie wypełniać
swoje obowiązki. Są skazani na spędzanie ze sobą niemal całego
wolnego czasu, co sprzyja powstawaniu kolejnych kłótni i skandali.
Jednak tym razem los planuje dla nich coś zupełnie
innego…Zapraszamy na opowiadanie wypełnione humorem, nutką
tajemnicy i szczyptą grozy, z którym z całą pewnością nie
będziecie się nudzić.
Rozdział XVI Turniej cz. 1: Witamy w Amazonii“— Patrz, Granger, tubylcy. Zjedzmy ich — szepnął podekscytowany Draco z groźnym błyskiem w oczach.— Zwariowałeś?— Granger, w życiu nie byłem tak głodny, a w tej chwili jestem zdolny do wszystkiego.— Żartujesz… — wymamrotała zszokowana Hermiona i zaczęła powoli odsuwać się od Dracona, dopóki nie zauważyła drżenia kącika jego ust. Dziewczyna westchnęła z ulgą.— No wiesz co… naprawdę myślałam, że chcesz ich zjeść.Arystokrata zaśmiał się pod nosem i wrócił do obserwowania mieszkańców wioski. Byli praktycznie nadzy, strategiczne miejsca osłaniały dziwne konstrukcje z liści i trawy.— No dobra, Granger, plan jest taki…— Ała!— Cicho — warknął Draco, zasłaniając jej usta dłonią. Spojrzał na nią ze złością. — Co się stało?— Kopnąłeś mnie prądem — wymamrotała rozcierając ramię.Malfoy spojrzał na nią z politowaniem i oznajmił:— Granger, to był najgorszy tekst na podryw, jaki kiedykolwiek usłyszałem… wliczając w to wszystkie gadki Astorii i Pansy.Hermiona wywróciła oczami i spytała:— No dobra, co z tym planem?— Ty odwrócisz ich uwagę, a ja ich okradnę — oznajmił arystokrata wzruszając ramionami, jakby mówiąc: „To nic trudnego”— Tak po prostu chcesz ich okraść? To nieludzkie i nieetyczne.— Komu jest potrzebne bardziej to jedzenie: im czy nam?Prefekci spędzili kwadrans na omawianiu szczegółów planu Dracona: Hermiona miała wywołać pożar na granicy wioski, tym samym dając Ślizgonowi czas na wyniesienie niezbędnego do przeżycia pożywienia. Wrócili na chwilę do swojego obozu, by Gryfonka mogła zabrać krzemienie potrzebne do wywołania kontrolowanego pożaru. Gdy wszystko było gotowe kucnęli przed tym samym wielkim głazem na skraju wioski. Draco, upewniwszy się, że dziewczyna wszystko zapamiętała, dał jej znak, by ruszała wykonać pierwszy etap planu.Kasztanowłosa obeszła niewielką wioskę i przykucnęła wśród drzew, nieopodal jednego z szałasów. Wyjęła z kieszeni krzemienie i nie wierząc, że to robi, wywołała iskrę, która natychmiast przeskoczyła na suchą trawę. Biegnąc z powrotem do głazu co jakiś czas zerkała przez ramię, by zobaczyć jak ogień rozprzestrzenia się na pobliskie namioty. Przykucnęła obok Dracona i drżącym głosem spytała:— Na pewno dasz sobie radę?Arystokrata spojrzała na nią z dumą i powiedział:— Jestem Draco Malfoy, znam siedem języków, wiem jak władać szpadą, znam sztuki walki i mam znajomości na całym świecie. OCZYWIŚCIE, że dam sobie radę.
***
— No pięknie — szepnęła Gryfonka, łapiąc się za głowę.Z przerażeniem patrzyła, jak mieszkańcy wioski gromadzą się wokół ogniska, nad którym obecnie przypiekany był jej współlokator. Malfoy przywiązany był do grubego, solidnego kija i powoli obracany nad ogniem, a to wszystko działo się zaledwie kilka kroków dalej. Blondyn usiłował krzyczeć, jednak jedyne, co przedostawało się przez szmatkę na jego ustach to niewyraźne jęki.— Świetnie! Raz w życiu chciałam kogoś okraść i musiałam trafić na ludożerców — rozpaczała Hermiona. — Dobra, myśl Granger. Trzeba coś zrobić. Nie panikuj. Tylko bez paniki… oni tylko żywcem gotują twojego współlokatora… dzień jak co dzień — kontynuowała, z bezsilności wykręcając sobie palce.Zastanawiała się, jak odwrócić uwagę ludożerców. Jeśli znowu podpali ich wioskę nie wszyscy pójdą gasić ogień, o tym boleśnie przekonywał się teraz Malfoy. Musi wywołać większe zamieszanie. Nie widząc innego wyjścia, podeszła do drzew rosnących na lewo od niej i ponownie wyjęła krzemienie, jednak tym razem zamierzała wywołać pożar lasu.— Spokojnie, to nic takiego… po prostu niszczę zielone płuca Matki Ziemi i miejsce w którym znajduje się kilka obiektów objętych ochroną, za których zniszczenie grozi pewnie dożywocie… jak mówiłam: dzień jak co dzień — mamrotała pod nosem, próbując dodać sobie odwagi. Gdy ogień przeniósł się na roślinność, uciekła chroniąc się za drzewami rosnącymi tuż za ogniskiem z Malfoyem.Jeden z tubylców zauważył pożar lasu i krzycząc jakieś niezrozumiałe dla niej słowa wskazał to miejsce pozostałym mieszkańcom wioski. Tak jak przewidywała, wszyscy, bez wyjątku pobiegli gasić ogień. Dziewczyna wyszła z ukrycia i wyjęła szmatkę z ust Ślizgona.— Dasz sobie radę, tak? — szepnęła rozglądając się za naczyniem z wodą, by ugasić ogień.— Granger, nigdy nie myślałem, że to powiem, ale cieszę się, że cię widzę… Czemu do cholery tak długo to trwało?! — warknął Draco, wykazując się dużą wdzięcznością.— Jak tak bardzo podoba ci się robienie za kiełbaskę, to mogę sobie iść — powiedziała urażona dziewczyna.— Ani mi się waż, Granger! — powiedział z autentycznym przerażeniem w oczach.Podmuch wiatru uniósł płomienie. Blondyn wygiął się próbując zwiększyć odległość między nim a ogniskiem.— Granger, byłbym bardziej niż szczęśliwy jeśli w końcu to zgasisz.Hermiona w końcu znalazła kocioł z wodą (nie chciała wiedzieć na co im był), przytaszczyła go do ogniska i przewróciła go, gasząc płomienie. Arystokrata westchnął z ulgą. Dziewczyna wyjęła z kieszeni nożyk i przecięła liny wiążące Malfoya.— Oddawaj mój nożyk — powiedział Draco i wyszarpnął jej go z ręki.— No wiesz co? Ja ci pomagam a…Prefekci podskoczyli słysząc bojowe okrzyki. Odwrócili się i zobaczyli biegnących ku nim, uzbrojonych mieszkańców wioski.— Granger, myślę, że to dobry moment, by się pożegnać.— Wiesz co, Malfoy? Wyjątkowo się z tobą zgodzę — oznajmiła Hermiona i razem z blondynem zaczęli uciekać w stronę swojego obozowiska.— My ich nigdy nie zgubimy — krzyknęła Gryfonka, gdy pół godziny później tubylcy nadal ich gonili. W biegu zabrali swoje plecaki i teraz biegli w kierunku, gdzie według Gryfonki powinien znajdować się Świstoklik.— Jeśli nadal będziesz tak lamentować, to na pewno! Może trochę ciszej?!— I kto to mówi? — oburzyła się dziewczyna i popatrzyła oskarżająco na Dracona, nie zauważając wystającego korzenia. — AŁA!— Co znowu?! — wrzasnął blondyn, odwracając się do skulonej dziewczyny.— Noga… chyba skręciłam sobie kostkę, Malfoy — wymamrotała krzywiąc się z bólu.— Same z tobą problemy, Granger — warknął i wziął Gryfonkę na ręce.W biegu omijał kolejne przeszkody, co jakiś czas pytając się jej o drogę. Biegnąc po omacku, już dawno stracił orientację, gdzie się znajduje. Roślinność porastała coraz gęściej, skutecznie utrudniając im ucieczkę. Gdy już stracił wszelką nadzieję, zobaczył majaczącą w oddali łunę światła. Podążył ku niej, wabiony jej blaskiem, niczym ćma lgnąca do światła. Ignorując ból pleców i lecące w ich kierunku strzały, przyspieszył, widząc w tym ich ostatnią nadzieję. Wbiegł do jaskini, niemal nie rozpłakawszy się na widok świecącego złotego pucharu, z wygrawerowaną nazwą ich szkoły. Postawił dziewczynę na ziemi i powiedział:— Mam tylko nadzieję, że w następnym miejscu będzie choć odrobinę chłodniej.Dwójka prefektów naczelnych podeszła do Świstoklika, stojącego na prowizorycznym ołtarzyku i wyciągnęła ręce w jego kierunku. W momencie, gdy ich skóra musnęła zimny metal, poczuli szarpnięcie w okolicach pępka, a Draco zauważył, pędzącą w ich kierunku, strzałę.”
Ten blog jest otwarty tylko dla zaproszonych czytelników
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-naucz-mnie-latac.blogspot.com/
Wygląda na to, że nikt nie zaprosił Cię do czytania tego bloga. Jeśli sądzisz, że to pomyłka, możesz skontaktować się z autorem bloga i poprosić o zaproszenie.
To właśnie mi wyskakuje kiedy chcę wejsć na tego bloga i nie mam pojęcia jak poprosić o to zaproszenie. Pomoże ktoś?